425 Obserwatorzy
14 Obserwuję
marudzeniepl

marudzeniepl

Ona i on. On - marketingowiec z głową pełną pomysłów. Ona - pedagog ze wskazaniem na nadpobudliwość. On - serce. Ona rozum. On kolekcjonuje gry konsolowe, ona lakiery do paznokci. Dzieli ich wszystko, łączy jeszcze więcej: zaczynając od fotografii, przez słabość do sushi, na ‘crazy little thing called LOVE’ skończywszy.

DANIEL KEYES – “KWIATY DLA ALGERNONA”

ON:

 

Dźeńk 1 – 3 mażec. Doktur Sztros muwi ja mam pisać co myśle i pamientam i fszystko co się mi dziać od dziś. Nie wiem po co ale doktur muwi że czeba to oni zobaczo czy ja sie nadam. Hciałby sie nadać bo pani Kinnian muwi że może zmondżeć. A ja chce zmondżeć. Jestem Charlie Gordon pracuje w piekarni pana Donnera pan Donner daje mi 11 dolary na tydzień hleb i ciasto jak hce. Mam 32 lat i nastempny miesiionc urodziny. Ftedy muwie doktur Sztrosowi i presur Nemurowi że nie pisze dobże ale on muwi to nic i pisz jak potrafi i jak pisze pracuwnia w klasie pani Kinnian w szkole bikmina dla poślednich umysłowo tam hodze tszy razy na tydzień jak mam wolne. Doktur Sztros muwi pisz dużo fszystko co myśleć i dziać sie ale już nic nie myśleć bo nic do pisania niemieć wienc hyba koniec dziś… z poważaniem Charlie Gordon.”

 

„Kwiaty dla Algernona” to bardzo smutna książka. Kiedy Daniel Keyes napisał jej podwaliny, czyli opowiadanie, które rozrosło się do rozmiarów powieści, pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że rok po jego publikacji dostanie jedną z najbardziej prestiżowych nagród dla pisarzy science-fiction, a mianowicie „Hugo”. Kilka lat później po tym jak ukończył książkę do jego kolekcji dołącza druga nagroda – „Nebula”. Ten duet to marzenie każdego pisarza fantastyki. Posiadanie ich obu to jak wygrać złoty i srebrny medal w tej samej dyscyplinie, podczas tych samych zawodów sportowych. Dlaczego tak bardzo wyróżniono Keyesa? Bo napisał powieść przejmująca, smutną i pokazującą jak podły może być człowiek. Nie wiem czy Autor zdawał sobie sprawę z tego, że dzieło zapisze się do kanonu SF oraz, że będzie rozkładana na części pierwsze na wielu amerykańskich uczelniach. Powieść napisana jest w formie dziennika prowadzonego przez Charliego Gordona, 32-letniego, upośledzonego umysłowo pracownika piekarni. Charlie jest człowiekiem dobrym, ale przez swoje upośledzenie bardzo naiwnym. Mimo wszystko życie w społeczeństwie chociaż trudne – przynosi mu wiele radości. Niestety, jego IQ równe 68 nie daje mu zbyt wielkich możliwości pracy, zarobku czy związku i założenia rodziny. Dla niego wiele z ludzkich emocji jest niedostępna, bardzo daleka. Gniew, miłość, smutek? Pojawiają się w życiu, lecz on nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że to właśnie te emocje. Pewnego dnia Gordonowi zaproponowano wzięcie udziału w eksperymentalnym zabiegu. Do tej pory przeprowadzono go tylko na myszy laboratoryjnej, tytułowym Algernonie. Poziom umysłowy Charliego jest tak niski, że nie potrafi sobie poradzić z przejściem mysiego labiryntu, który Algernon przebiega wręcz błyskawicznie. Otrzymując swoją życiową szanse bohater nie zastanawia się długo. Może to być spowodowane dopingiem, poparciem jakie ma ze strony kolegów z pracy, jego nauczycielki języka angielskiego i wielu innych osób. Po przeprowadzonej operacji lekarze zalecają prowadzić Gordonowi dziennik, w którym będzie opisywał kolejne myśli, zdarzenia i uczucia. Książka zaczyna się od wpisu datowanego na „3 mażec”. To dzień pierwszy eksperymentu. Kolejne dni to następne pisemne wyznania.

 

Ogromnym sukcesem, jaki osiągnął Daniel Keyes, to sposób w jaki pokazuje przemianę bohatera, jego stopniowe doskonalenie. Niech przykładem będzie zapisek, jaki pojawia się w dzienniku po dwunastu dniach od startu projektu.

 

12 marca – Pobiłem Algernona. Nawet nie wiedziałem że go pobiłem puki Bert Seldon mi nie powiedział. Potem drugi raz przegrałem taki byłem podniecony. Ale potem pobiłem go jeszcze 8 razy. Chyba robie sie mondry skoro pobiłem tako mondro mysz jak Algernon.”

 

Widać jak zmienia się sposób pisania Charliego. Kolejne notki są coraz to poprawniejsze, pełniejsze i skupiają się na wszystkich aspektach codziennego życia. W szczytowym momencie projektu IQ bohatera wynosi 185, zaczyna on pożerać kolejne książki, uczyć się języków, stara się wpasować w społeczeństwo, które tak bardzo chciało mu pomóc być mądrym. W pewnej chwili dociera do niego jak bardzo jest inteligentny, że przewyższa intelektem lekarzy, którzy brali udział w projekcie.

 

„- Ile pan zna języków? – spytałem tylko. - Francuski, niemiecki, hiszpański i tyle szwedzkiego, żeby spokojnie czytać. - A chiński? Rosyjski? Portugalski? Próbował mi uświadomić, że praktykujący psychiatrzy niewiele mają czasu na naukę języków. Ze starożytnych znał wyłącznie łacinę i grekę. Ani słowa o martwych językach orientalnych. Widziałem, że pragnie skończyć dyskusję, ale z jakiegoś powodu nie mogłem mu na to pozwolić. Musiałem dowiedzieć się ile wie. I dowiedziałem się.”

 

Było to dla niego szokującym odkryciem. Czymś, co spowodowało, że poczuł się oszukany. A bogowie, za jakich miał wcześniej lekarzy, stali się zwykłymi oszustami, którzy „szukali drogi po omacku”. Za swoją inteligencje Charlie płaci wysoką cenę. Wszyscy „znajomi” się do niego odwracają, jedyna kobieta jaką „pokochał” nie ma zamiaru się z nim spotykać, a pracodawca wyrzuca go z pracy. Posiadanie „głupiego” pracownika jest lepsze, niż faceta, który widzi wszystkie przekręty jakie czyni się w pracy. Mężczyzna staje się swojego rodzaju eksponatem wystawowym, którego wozi się na kolejne konferencje i spotkania. Jest „człowiekiem słoniem”, którego powinien zobaczyć każdy lekarz medycyny, każdy neurolog lub inny specjalista. Dla niego miarka się przebrała, było to 13 czerwca kiedy to Charlie wykradł z laboratorium Algernona i ulotnił się, aby zacząć żyć.

 

15 czerwca – Wieść o naszej ucieczce trafiła wczoraj do gazet. Szmatławce potraktowały to jako prezent od Niebios. Na drugiej stronie „Daly Press” znalazło się nawet moje stare zdjęcie oraz rysunek myszy, z podpisem: „Kretyn-geniusz oraz mysz dostają szału”.

 

Opowieść zaczyna się w marcu, a kończy w listopadzie. Gdzieś w 2/3 drogi, jaką przebywa Charlie oraz Algernon, następuje regres. Mężczyzna zaczyna go odczuwać i zdaje sobie sprawę z tego, jaki będzie jego koniec. Kolejne dzienniki opisują jego samotne powolne obumieranie. Odrzucony przez społeczeństwo spędza kolejne chwile z jego jedynym myszastym przyjacielem. Dzienniki są smutne i pełne żalu, smutku oraz goryczy. Zamknięty w swoim mieszkaniu nie wpuszcza nikogo, nawet tych ostatnich osób, które chcą pokazać mu, że im na nim zależy. Każdy kolejny dzień zbliża go do punktu wyjścia, do IQ68, a może jeszcze dalej.

 

„Kwiaty dla Algernona” nie są książką dla każdego, ta podróż może bardzo zdołować, ale może także dać do myślenia. To analiza społeczeństwa, a także osobiste rozprawienie się autora z demonami własnej przeszłości. Książka, która zawsze będzie w moim top 50 najlepszych powieści science-fiction.

Źródło materiału: http://marudzenie.pl/daniel-keyes-kwiaty-dla-algernona